Moja teza: Dopiero gdy wyrwiesz się z pajęczyny, którą jest
zadowalanie innych możesz spełnić się w 100%. Owszem trzeba mieć trochę serca i
pomagać, ale spędzanie życia na zadowalaniu ludzi to marnotrawstwo czasu. Dlaczego?
- Stare, ale jakże aktualne
porzekadło: nie da się zadowolić wszystkich! Więc po co robić dobrze ludziom,
którzy i tak tego faktu nie docenią? Żeby to wykorzystali następnym razem?
- Możemy pomagać,
ale tylko:
a. Przyjaciołom
(tu można bezinteresownie, a niech stracę ;)
b. Znajomym
(jeżeli mamy w tym interesik, czyli wiemy, że dana osoba się odwdzięczy kiedyś i
nie będzie nadużywać naszej dobroci, czyli zgodnie z zasadą "coś za coś")
c. Rodzinie
(ale tylko wtedy jeśli nie wpływa to negatywnie na nasze codzienne życie i nie
jest długookresowym poświęceniem, które zabiera nam energię i zapał)
- Po przeżyciu kilku
kryzysów przekonasz się, że to jest Twoje życie. Ty decydujesz, Ty musisz
podejmować decyzję i nikt za Ciebie tego nie zrobi, dlatego jeśli umiesz
liczyć, to licz na siebie. A jeśli nie, to wróć! do podstawówki, bo nigdy nie jest za późno na naukę :P
- Po 99 - te: Nie dajcie się zwieść
namowom rodziców co do wyboru zawodu, partnera, mieszkania, psa, autka itp.
Nie musicie być stomatologiem, jeśli Wasi starzy są, a nie lubicie zaglądać komuś do gardła. To Wy będziecie
żyć ze swoim lubym całe życie pod jednym dachem, więc musicie wybrać taką
drugą połówkę (patrz partner a nie 0,5), która tylko Wam będzie odpowiadała, nawet gdy mamie się nasz facet nie podoba, bo sika na deskę ;)
- Poza tym skrajności skutkują obstrukcją lub omdleniami: to tak jak z jedzeniem. Za dużo źle, za mało jeszcze gorzej. Więc nie przejedzcie się, ani nie zagubcie się w swoim żywocie. Amen!
Może to trochę okrutne co mówię,
ale mogę się założyć, że 80% z Was zgadza się ze mną. Ja przeżyłam to na
własnej skórze i wiem, że nie tędy droga, bo życie jest jedno i musimy
wykorzystać każdą chwilę. Bądźmy decydentami własnej egzystencji i nie dajmy
się zwieść namowom innych. Podsumowując: żyj tak, jakby każdy dzień miał być
ostatnim! I przed podjęciem kolejnej próby zadowolenia innych skonsultuj się z Piętką lub psychologiem. Dobra koniec tych pouczeń typu "jak żyć", biorę się do roboty! :)
Kiedyś gdzieś podsłuchałam to proste i trafne powiedzonko, spodobało mi się, więc przywołuję :P
Kiedyś gdzieś podsłuchałam to proste i trafne powiedzonko, spodobało mi się, więc przywołuję :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz