Wiedza według wujka Google to ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania. Według Platona wiedza to prawdziwe, uzasadnione przekonanie. Jak widać istnieje szereg definicji, ale punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia.
Dlatego według mnie nauczyć się czegoś to nie zapamiętać
jaka jest stolica Kambodży, czy rozróżniać wszystkie rodzaje nutek na
pięciolinii.
Nauka = zdobywanie wiedzy. A jak wiadomo wiedzę najlepiej
zdobywa się w dziedzinach, które nas interesują. Więc nie martwcie się jeśli
nie znacie całej tablicy Mendelejewa, ja nie znam nawet połowy :) Chodzi o to,
żebyście pogłębiali swoją wiedzę na tematy istotne dla Was i związane z Waszym
otoczeniem. I tak nie jesteśmy w stanie pochłonąć całej wiedzy świata, dlatego
wystarczy, że poczytacie kilka książek dotyczących hobby, profesji czy innych
ciekawostek życiowych.
Wiedza = doświadczenie, ale nie doświadczenie w sensie
ilości wiosenek na karku, lecz to co w życiu przeżyliście, jak jesteście
otwarci i głodni nowości, jakie wnioski wysuwamy z zachowań swoich oraz
otaczającej Was przestrzeni, ile razy się potknęliśmy i czy idziemy dalej do
przodu.
Niestety nasz system szkolnictwa próbuje wbić nam do głowy
masę bzdet, które nigdy nikomu nie przyniosą żadnych korzyści. Co gorsza Ci,
którzy się wychylają dostają po nosie. Przyjrzyjcie się jak mało ludzi dochodzi
się z nauczycielami tudzież wykładowcami. Często to co oni opowiadają od razu
budzi sprzeciw w głowach, ale nie każdy się odezwie, bo wszystko jest według
schematów.
Te schematy np. odpowiedzi klucze na maturze, widzimisię
promotorów, którzy są bardzo nieobiektywni czy wykładowcy, którzy podają tylko
teorię próbują nas zamknąć w swoich ramach. Ale dlaczego? Bo mają zły humorek,
czy gorszy dzień? Mnie to nie interesuje, ja też mam czasem złe dni i nikogo to
raczej nie obchodzi.
Dlatego nie dajmy sobie wciskać kitu. Nie dajmy się zamknąć
w schematach i nie wierzmy naiwnie ludziom tylko dlatego, że są „wyżej
ustawieni” (jeżeli istnieje w Waszym słowniku takie słowo, bo w moim nie) albo
jakieś informacje są podawane przez w media. Wiedza to wysuwanie wniosków,
czyli dostajemy informację i interpretujemy ją odpowiednio. Rozróżniamy i
selekcjonujemy, to co istotne i chyba to się nazywa mądrość życiowa.
No i tak i nie, jak to mawiał mój były szef, gdy troszkę chciał, ale nie za bardzo mógł... coś uczynić.
OdpowiedzUsuńPewne rzeczy są logiczne, niektórych trzeba się nauczyć i doświadczyć. Natomiast, jest moim zdaniem również obszar, który wymaga wykucia na blaszkę. Tak przynajmniej mnie uczyli ortografii, działań matematycznych, to po prostu jest do wyrycia...
Przykre jest to, że niektórych mózg odmawia współpracy i rodzą się patologie. Nikomu nie będę nic zarzucał i sugerował - dysortografia i wszystkie jej pochodne, to jest właśnie przykład tego, że mózg nie chce łykać wiedzy. Łatwiej teraz o świstek papieru (ZL i inne takie) i pokazywać jakim się jest ułomnym (nie kwestionuję, jeśli ktoś jest naprawdę chory), niż być fair przede wszystkim w stosunku do siebie...
Takie tam moje czwartkowe przemyślunki ;)
Wiesz, z ortografią to bym się kłóciła, bo ja nie znam reguł, a często ludzie pytają o radę w tej sprawie i nie sprawia mi to problemu. Za to rozszyfrowanie przepisów prawnych jest dla mnie czarną magią. Dlatego się tego nie ruszam :) A to co nam każą wykuć na blaszkę, często do niczego nam się nie przydaje.
OdpowiedzUsuń