czwartek, 4 września 2014

Jak to jest przebiec 21 km? Mission possible-Półmaraton Praski.





 
Jest czwartek wieczór. W ostatnią niedzielę o tej porze spałam już jak suseł. Wszystko przez moje zwariowane pomysły. Bo czy to nie wariactwo jechać na spontanie na półmaraton? Niby zakładałam już od maja, że zaliczę oczko biegowe, ale tak się jakoś złożyło, że moje treningi po przeprowadzce do Warszawy, że tak powiem lekko się rozchwiały, rozregulowały i zmniejszyły swoją regularność.







W sumie to sama do końca nie wiedziałam czy dam radę pobiec połówkę. Ale na tydzień przed postanowiłam się zapisać. I tak się zaczęło. Dzień wcześniej miałam okazję uczestniczyć z koncercie Orkiestry Wojska Polskiego w Kielcach, więc już sama intensywność weekendu dała się we znaki.
Nie mówię już o pobudce o 4:00 rano i wyjeździe o 5:00 do stolicy, bo takie pory u mnie nie mają prawa bytu :)
Ale udało się, wstałam, wzięłam walizy i heyah!

Co jak co, ale od razu zaznaczę, że jadąca ze mną ekipa kieleckich biegaczy to najlepsza opcja jaka mogła się pojawić. Uśmiałam się do łez,  pogadaliśmy, ale przede wszystkim dostałam wiele wskazówek oraz bezcenne wsparcie.


Razem z Łukaszem K. biegliśmy pierwszy raz półmaraton, dlatego pół drogi zastanawialiśmy się co my robimy i że ładnie nam się w główkach poprzewracało. No, ale cóż: opłata zrobiona, jesteśmy na miejscu, pakiety startowe odebrane, więc nie pozostaje nic innego jak spróbować swoich sił.

Tak się zaczęło. Wystartowaliśmy! Akurat złożyło się tak, że dołączył do mnie i Łukasza mój były wykładowca, nie zdradzę nazwiska ;) I tym sposobem biegliśmy w trójkę. Potem nastąpiło małe rozdzielenie i zostałam z Łukaszem na trasie, dzięki Bogu! Bo sama nie dałabym rady, wiem o tym!

Odnośnie samego biegu: trasa do 18 km naprawdę poszła jak z płatka. Byłam w szoku, gdyż to i tak już był rekord w moim wykonaniu - poprzedni to 13 km. Więc już obrosłam w piórka ;) Ale piórka szybko zniknęły po minięciu 18 km. Tu zaczęła się prawdziwa walka. Metr za metr, zmęczenie nóg, brak wody, biegacze, którzy szli i prosta droga dawały się we znaki. To był HADRCORE przez duże HARD! Podziwiam wszystkich maratończyków, bo na razie jest to dla mnie ponadludzkie osiągnięcie. Naprawdę chylę czoła!


Jak podczas każdego wydarzenia najpiękniejsze są jednak małe historie pojedynczych osób. Nie ukrywam, że podczas biegu mówiłam, a nawet darłam się, że dam radę, że nie mogę, że mogę, że już blisko - wszystko po to, żeby się zmotywować. Mi pomagało, plus Łukasz który mógł biec szybciej, ale postanowił mi asystować do końca. Dziękuję Ci, bo cięzko byłoby zrobić to samemu :)

A propos tych moich krzyków, w momencie gdy mijam pana z wózkiem dziecięcym, gdy pan po 60stce mówi mi, że już blisko i ja młoda powinnam dać radę, gdy widzę ludzi na wózkach inwalidzkich, bądź gdy przybijam piątkę z kibicującą 3 latką, która krzyczy: BIEGNIJ! lub widzę starszą Panią z kartką: LEĆ BABKO motywacja rośnie 100%, a siła znajduje się w głębi serca. To są cudowne chwile! Właśnie takie momenty tworzą nasze życie wyjątkowym. Dziękuję, że mogłam coś takiego przeżyć.


Na koniec dodam, że nogi powoli przestają mnie boleć, choć i tak spodziewałam się większych boleści. Morał z tej przygody taki, że warto spełniać swoje marzenia, próbować pomimo obaw i iść do przodu. Za rok widzimy się na maratonie :) Pozdrawiam wszystkich cudownych biegaczy!



5 komentarzy:

  1. Gratuluję przebiegniętej połówki i szalonego, spontanicznego pomysłu. Wiem z własnego doświadczenia iż te spontaniczne są najlepsze i obfitują w niezapomniane przygody. Ja jeszcze nie biegłam swojej pierwszej połówki ale w tym roku... może... pomału się przymierzam :)

    Pozdrawiam Małgosia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Gosiu. To póki masz chęci i jest możliwość polecam Potem troszkę nogi bolą, nie da się użytkować schodów. Ale wspomnienia niezapomniane. Teraz się szykuję do maratonu. Trzymam kciuki za siebie i Ciebie też :)

      Usuń
  2. Ja również trzymam kciuki i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super relacja z połówki. Pozdrawiamy! Ekipa biegaczy z samochodu nr1:)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki śliczne! To był super wybór, że do Was wsiadłam.

      Usuń