niedziela, 22 września 2013

Z cyklu "Spotkania mojego życia" part 2 - Łukasz Jakóbiak

To był spontan stulecia. Że spotkam się kiedyś z Łukaszem Jakóbiakiem to wiedziałam, ale kiedy to miało nastąpić to już była zagadka stulecia. Wszystko zaczęło się od pierwszej mojej podróży, czyli spotkania z Panem Jackiem Walkiewiczem. I tu można by powiedzieć, że zaczęła się droga do Łukasza, będę to teraz nazywać pierwszym ogniwem, bądź uściskiem dłoni no. 1
Rozmowy z Łukaszem Jakóbiakiem trwały, czas płynął i nagle okazało się, ze dotarcie do największego polskiego "kawalarza" wcale nie należy do łatwych. Dwa dni przed wstępnie umówionym spotkaniem okazało się, że musimy wykazać się pomysłowością i wykombinować coś mega pociągającego. Szybka akcja, burza mózgów i poszło! Nasze pierwsze dzieło zostało stworzone na totalnym spontanie: Jak się wbić do 20m2 Łukasza? Ale to lubię, działanie pod presją czasu. I co? Pomogło!
Jakaż była nasza radość, gdy usłyszałam niesakramentalne TAK!

Więc wsiadłyśmy w auto, zabrałyśmy osprzęt - kamerkę, snickersy i koszulki od Souunajs i heyah banana do Warszawki! Podróż minęła dość szybko. Gdy dotarłyśmy do Sound Garden Hotel, który jest naprawdę bardzo przyjaznym i ciekawym miejscem, okazało się, że tak naprawdę nie mamy nic. Zero scenariusza, zero przygotowania, total spontan, w sumie to kilka pytań i kilka nazwisk osób, do których chcemy dotrzeć. I z przygotowań to by było na tyle :)

Stanęłyśmy pod salą wykładu motywacyjnego i się zaczął lekki stresik. No bo co tu powiedzieć, gdy w głowie pustka ;) Drzwi się otworzyły, ale zdjęciom z uczestnikami wykładu nie było końca, a czekałyśmy aż wszyscy wyjdą. W końcu się udało wbić na salę! Na szczęście nie było się czego obawiać, bo Łukasz nas od razu poznał z niezastąpionego facebook-a. Na dobry początek dałyśmy Łukaszowi koszulkę z napisem Kielce jako pamiątkę. Choć nie wiem czy taki dobry, bo jego mina była bezcenna i jedno małe zdanie zbiło nas z tropu: "Ale wiecie, że ja jestem z Radomia!?" Hahahaha, no przecież! Kiedyś tam coś słyszałyśmy, ale przecież stereotypy trzeba łamać - stwierdziłyśmy wspólnie :) Dobiciem był drugi prezent: snickers, na którego Łukasz sam zareagował: "Cooo? Żebym nie gwiazdorzył??" I już było wesolutko! Fajnie, że niektórzy ludzie mają dystans do siebie i Łukasz należy do tej grupy.

Pośmialiśmy się i zaprosiliśmy Łukasza, aby po wywiadzie zszedł do nas do kawiarni. I tak też zrobił na szczęście, bo już myślałyśmy, że zwieje wyjściem ewakuacyjnym ;) Nie będę się rozpisywać co do tematu rozmowy, bo chyba nie chcecie czytać półgodzinnego dialogu. Powiem tylko, że Łukasz okazał się pozytywny, miły a przede wszystkim szalony w pozytywnym sensie. Po drugie pomógł nam, dał kilka wskazówek i okazał się naprawdę w porządku gościem. Ode mnie ma maksimum punktów za otwartość i naturalność.
Takim sposobem udało się spełnić jedno z marzeń, które opisywałam tu: Metamorfoza oraz rozpoczęłyśmy z Pauliną S. nowy projekt: Podróż za jeden uścisk, który ma na celu udowodnienie teorii 6 uściśnięć dłoni. Dwie pieczenie upieczone na jednym ogniu - to lubię!
Więcej do poczytania o naszej inicjatywie tu: Na okładkach ;) A tymczasem wszystkiego dobrego for you! P. S. Spełniajcie swoje marzenia i żyjcie na 100%!

wtorek, 17 września 2013

Co się działo na Blog Experts #3?

Jadąc na spotkanie Blog Experts do Krakowa szczerze przyznam, że nie byłam nastawiona w jakikolwiek sposób, ani negatywnie, ani pozytywnie. Nie myślałam o żadnych "fajerwerkach", ale nie zakładałam nudy - będzie co będzie. Po prostu pomyślałam, że odhaczę kolejne spotkanie, szkolenie, konferencję, totalny luz i spontan.

Do Krakowa dotarłam w bardzo miłym towarzystwie Grzegorza, który zajmuje się ekspedycjami m. in. do Kongo. To była bardzo inspirująca przejażdżka, dlatego już na wstępie miałam dobry humor i "worek energii". Ale początek spotkania Blog Experts nie zachwycił. Siadłam z Madzią w kawiarni i zaczęłyśmy wylewać żale na temat nie powiem jaki ;) Po chwili zorientowałyśmy się, że już się zaczęło i szybciorem ruszyłyśmy na salę kinową gdzie odbywały się wykłady.

Powiem Wam, że od początku poszło z grubej rury, gdyż jako pierwsza wystąpiła Monika Czaplicka, która prowadzi nawet swój hmmm ciekawy fanpage Wielbiciele boskiej Moniki Czaplickiej. Nie dość, że zna swoją wartość, to naprawdę jest pasjonatką tego co robi, więc ja ją kupuję w 100%, mój człowiek mogę rzec!
jest tak otwarta i pewna siebie, że przekonuje od razu. Prowadzi m. in. fantastyczny fanpage:


Następny ciekawy prelegent to Łukasz Węgrzyn, który pokazuje drugą stronę medalu, czyli co wolno i czego nie wolno od strony prawnej. To jeden z ciekawszych tematów - prawa autorskie itp. są tematem rzeką, nadużywanym wciąż przez Internautów. Łukasz jest tym spoiwem między dwoma odrębnymi światami - prostym językiem tłumaczy wszystkie zawiłe przepisy za co stokrotne dzięki.

Kolejnym gościem na Blog Experts był Troyann, który powiedział jakich rzeczy nie robić podczas współpracy z firmami, ale pokazał również dobre przykłady. Ludzie często współpracując na większą skalę zapominają o takich rzeczach jak podziękowanie, wysłanie relacji itp. Troyann zwrócił na to uwagę. Tu chciałam zauważyć jeszcze jedną rzecz. Otóż Maciek bardzo się stresował podczas prezentacji, ale podczas powiedział o tym, za co bardzo mu dziękuję. Pokazał, że jest  zwykłym człowieczkiem i wykazał się dużą odwagą. To było bardzo naturalne :)

Na koniec megazabawno-żałosnymi filmikami z youtube'a rozbawił nas KonradConrad, którego nie da się nie lubić :) To niesamowite z jakich głupot śmieją się ludziki na Zachodzie. Nie powiem, bo niektóre rzeczywiście były zabawne, ale żeby ileś mln subskrybentów miał serial zrobiony na podstawie gry komputerowej? Hmmmmmm, zadziwiające!


A teraz to co Piętka lubi najbardziej. Czyli integracjaw Pauza in Garden! :) Tu przyszła jakoś bezboleśnie, może dlatego, że blogerzy są raczej otwartą na świat grupą. Bardzo miło było Was wszystkich poznać, ale w pamięci utkwiły mi szczególnie dwie bardzo charakterystyczne persony: Piotr z Kocham gotować i Marcin z Muszkieter'a



Piotr to istny wulkan energii i pozytywista całą gębą, jego opowieść o jeździe na nartach po Alpach bez żadnego przygotowania rozbawiła nas do łez. Piotr powinieneś założyć kabaret! Uwielbiam takich pozytywnych ludzi, którzy wręcz zarażają energią, a przy tym są prawdziwi!


Za to Marcin to moje męskie odbicie w lustrze. Rozmawialiśmy około godziny i rzeczywiście mamy dużo wspólnego. Na każde zdanie Marcina mogłam przytaknąć z czystym sumieniem i podpisać się pod nim. Fajnie spotkać taką pokrewną duszę, która rozumie dokładnie o czym mówisz :)

Tak więc podsumowując:
- więcej takich spotkań - Konrad i Rita domagam się spotkania co pół roku!
- i więcej takich ludzi - z frekwencją nie było najgorzej, ale wydaje mi się, ze Ci których nie było powinni żałować.

Dzięki jeszcze raz i cieszę się, że mogłam być na Blog Expert #3!

piątek, 6 września 2013

Magiczne miejsce pełne inspiracji, czyli Instytut Designu pod lupą.

Kawa, szybkie śniadanie i do pracy! Tak wygląda wyjście z domu pracowników Instututu Designu w Kielcach. Spieszą się do pracy, by od 9:00 jak co dzień stworzyć dla mieszkańców coś nowego, kreatywnego. No bo czym zajmuje się instytut? To powstała niedawno, bo 1,5 roku temu instytucja mająca na celu pobudzenie chęci do działania, kreatywne myślenie oraz wykorzystanie zwykłych przedmiotów w niezwykły sposób. Jest w tym miejscu jakaś magia, czuć pozytywną energię, tym bardziej, że siedziba znajduje się na pięknym Wzgórzu Zamkowym.

Wchodząc do instytutu kreatywność widać gołym okiem - zamiast biurka wita nas fasolka (czyli recepcja ochrzczona tak przez zespół). Instytut ma 2 piętra, które kryją w sobie wiele zakamarków. Jest tu kilka pomieszczeń, które musieliśmy zwiedzić. Na przykład tworząca się dopiero biblioteka materiałów bardzo pomocna dla twórców designerskich. W miejscu o powierzchni 5 m2 znajduje się istna skarbnica wszelkiego rodzaju materiałów. To pierwsze takie miejsce w regionie, które umożliwia pomoc w wyborze surowców.

Ale Institut Designu to nie tylko ciekawy budynek, to przede wszystkim ludzie. Dziś miałam okazję porozmawiać z pracownikami instytutu. To grupa młodych, otwartych i  uśmiechniętych ludzi, którzy nie przejdą obok Ciebie obojętnie. Ich praca to bez wątpienia pasja. Dwoją się i troją, żeby nie tylko zachęcić ludzi do aktywności, ale również rozwijać się i tworzyć. Przez te kilkanaście miesięcy
wykonali kawał dobrej roboty i co ważne nie osiadają na laurach, stale się rozwijają. Dają możliwość nauczenia się wielu niesamowitych rzeczy, od warsztatów robienia naturalnych kosmetyków, przez kolację na powietrzu dla mieszkańców po dwudniowe spotkanie social mediowe, z którego nie
omieszkaliśmy skorzystać :).

Wiadomo jak każda instytucja publiczna boryka się z wieloma problemami, ale nie to jest najważniejsze. Problemy zawsze będą, ważni są ludzie, którzy tworzą klimat tego miejsca. Doceniam ich za konsekwencję, kreatywność i przede wszystkim otwartość i życzę wielu nowych pomysłów na przyszłość oraz zapału do ich realizacji. Instytut to obowiązkowa propozycja podczas zwiedzania Kielc, by naładować się energią i poznać Kielce z innej strony!


Link do wydarzenia "Zapraszamy do stołu":  https://www.facebook.com/events/159856307536035/?fref=ts
W sobotę 14 września zobaczymy się z ID w Krakowie na kolacji, ciekawe swoją drogą co Krakusy naszykują dobrego.... :) Zobaczymy, ciao!






Autorka prac: Lidia Anna Koczyba