sobota, 3 sierpnia 2013

Tyle wygrać! Moja życiowa metamorfoza

Chyba przyszła najwyższa pora na podsumowanie. Przez ostatnie miesiące moje życie obróciło się o 180 stopni. Moja cierpliwość, pozytywne nastawienie i ciągłe dążenie do przodu zostały nagrodzone. To dla mnie bardzo ważna osobista walka sama ze sobą, ale chcę się z Wami podzielić tym co ja wywalczyłam swoimi własnymi rękoma. :) Opowiem Wam na czym polegała moja przemiana.

Jestem takim samym człowiekiem jak każdy, ale zawsze miałam poczucie, że jestem stworzona, by "zmieniać świat" i mam misję do spełnienia. Nie chodzi tu stricte o rozwiązywanie wszystkich problemów świata, ale raczej o kształtowanie swojej rzeczywistości, o walkę o swoje i nie przejmowanie się opinią zazdrośników.

Wszystko zaczęło się od tego, że żyłam sobie z dnia na dzień i tak naprawdę dość dużą częścią mojej marnej egzystencji było tzw. życie nocne. Niby wszystko super - ludzie, zabawa, ubaw po pachy i tak to się toczyło. Byłam zdana sama na siebie, gdyż nikt z rodziny nie był w stanie mi pomóc, a znajomi od kieliszka są tylko znajomymi od kieliszka i im nie zależy, żeby ktoś od nich odchodził.

Potem nadszedł czas tak mniej więcej na drugim roku studiów, że zaczęłam chodzić na różne wydarzenia wzbogacające moją wiedzę - kursy, szkolenia, wykłady, bo trzeba było się ogarnąć. Dużo mądrych ludzi mówiło mi, że mam determinację, jestem przebojowa, że świat stoi przede mną otworem, ale ja im nie do końca wierzyłam, bo byłam słaba przez życie jakie prowadziłam. Podczas szkoleń poznałam trochę ludzi, choć nie czerpałam tyle ile potrzeba, byłam bardzo zamknięta. Nie podchodziłam i nie zapoznawałam się sama z ludźmi, tylko wychodziłam, gdy nikt do mnie nie podchodził, co by ścian nie podpierać. Byłam dumna i uważałam, że jestem lepsza od innych. To było straszne.

Minęło kilka lat. Powoli wzbogacałam swoją wiedzę, próbowałam różnych kierunków studiów, pchałam się wszędzie. "Liznęłam" różnych rzeczy, ale cały czas moje życie toczyło się hmmm dość imprezowo, więc wiele rzeczy olewałam i cały czas byłam nieszczęśliwa. Na szczęście jestem dobrą obserwatorką i potrafię uczyć się na błędach. Dlatego obserwowałam ludzi, nie mówiłam dużo, raczej się uśmiechałam i przytakiwałam. Wiedziałam, że muszę coś zmienić. Byłam wtedy na tyle słaba, że zamiast zająć się ogarnięciem swojego życia stałam pocieszycielką wszystkich dookoła. Wszyscy mnie lubili, byłam się idealną znajomą zawsze na zawołanie, która nie potrafiła odmówić nikomu i zawsze można się było pośmiać.

I tak mijały kolejne lata, a ja byłam coraz bardziej nieszczęśliwa. Niby miałam pracę, wyprowadziłam się z domu, utrzymywałam się sama, co niektórzy podziwiali znając moją sytuację. Ale dla mnie to było mało i całe szczęście. Bo właśnie ta chęć podążania do przodu i wewnętrzna motywacja pozwoliły mi zmienić moje życie. Tak jak już nie raz pisałam, człowiek musi dorosnąć do decyzji i zmienia wiele rzeczy dopiero jak są one już udręką dla niego.
Trochę opowiem o akcjach, które cały czas organizuję na coraz większą skalę. Zaczęło się od tego, że razem z przyjaciółką zorganizowałyśmy piknik charytatywny dla naszego ś. p. kolegi Rafała, który zmarł na raka. To był impuls, trzeba było pomóc. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że życie jest takie kruche i zdrowie jest najważniejsze.

W kwietniu tamtego roku. wzięłam udział w konkursie Stypendium z wyboru, który pozwala spełnić marzenia. Nie udało mi się wygrać, ale przecież Piętka nigdy się nie poddaje i wszystko sobie potrafi wytłumaczyć logicznie. Więc konkurs ten potraktowałam jako fajną zabawę, doświadczenie i dawkę motywacji do dalszego działania. Zobaczyłam, że się da, że nie trzeba brać rzeczywistości takiej jak nam dają, lecz można ją kształtować. Bardzo pomogły mi rozmowy z Beatą, Magdą, Olą i innymi przyjaciółmi, którzy potrafili mi wybaczyć wszystko, nie wymagali ode mnie, nie zmuszali do niczego, dali mi wolność i siłę mówiąc, że to co robię ma sens i zaowocuje. A ja powoli przechodziłam kolejne fazy mojej życiowej metamorfozy.
Potem poszło już z górki, bo ludzie zobaczyli, że jestem ambitna i chce mi się. Kolejne akcje, Centrum Wolontariatu ze wspaniałym Michałem Braunem, grupa Od spodu z wariatami, własne działania, nowe znajomości i tak jakoś się to toczyło.

Ale moje życie osobiste nadal nie było szczęśliwe i udane. Życie zawodowe i towarzyskie zostało ogarnięte, otworzyłam się, przestałam żyć innymi ludźmi, robiłam dużo, ale to jeszcze nie było to czego chciałam.
Kolejnym problemem był mój wygląd. Zawsze sobie wmawiałam, że dobrze się czuję w swoim ciele, ale po rzuceniu fajek okazało się, że nie mieszczę się w połowę szafy. Rzucenie palenia dało mi kolejnego kopa, czułam, że jak się chce to można i żadne wymówki nie mają racji bytu. Po prostu chcesz, to jesteś w stanie coś zrobić i koniec! Determinacja jet najważniejsza. Więc zapisałam się na siłownię i przestałam wychodzić do rana.
Z najmłodszym braciszkiem :*
Najgorsze jest to, że po 2 miesiącach nie widziałam prawie żadnych skutków, choć czasem siedziałam 4 godziny na siłowni. Ale nie poddawałam się, bo mam to w mojej naturze, że cisnę do końca! Tak się akurat zdarzyło, że poznałam wtedy Michała, który poprzestawiał trochę moje myślenie na temat jedzenia i dał mi wiele cennych wskazówek, za co serdecznie dziękuję. Bo samemu jest ciężko, fajnie mieć kogoś, kto może podpowiedzieć i wesprze. Tak też przestałam się żywić tym całym syfem, które serwują nam dookoła. Po prostu zaczęłam jeść produkty, które mają jakąś wartość w sobie. Wtedy właśnie zauważyłam, że zaczynam lepiej wyglądać, a przede wszystkim zaczęłam się lepiej czuć. Zaczęło się pojawiać dużo propozycji i życie nabrało sensu. Teraz mogę mówić prawdę, wyglądam dobrze, mam swoje zdanie i jeśli się to komuś nie podoba, to naprawdę mnie to z całego serca nie interesuje! :)

A teraz wyglądam tak! :)
Podsumowując przeskoczyłam wszystkie moje największe słabości, wywalczyłam sobie codzienny uśmiech na twarzy i ogromną energię, by mówić, działać i nakręcać ludzi pozytywnie. Czuję, że świat stoi przede mną otworem, że nic nie jest w stanie stanąć mi na przeszkodzie. Mam siłę i jestem po prostu szczęśliwa. I nie to chodzi, że nie ma w moim życiu problemów. Wiem, że każdy je ma, nie marudzę i nie zamartwiam się. Nauczyłam się je po prostu rozwiązywać i zdobywać cenne doświadczenie. Bardzo ważne było to, że nigdy nie zazdroszczę innym. Ewentualnie czerpię i nabieram motywacji, ale nie interesuje mnie co inni mają.
Idę dalej do przodu! Mam jeszcze kilka marzeń (np. iść na kawę z Łukaszem Jakóbiakiem lub Jackiem Walkiewiczem, pojechać w trasę z Zakopower, wybrać się w podróż z Martyną Wojciechowską czy skoczyć ze spadochronem :D), ale z uśmiechem mogę powiedzieć, że spełnię choć jedno już niebawem! :)
To chyba tyle. Jestem szczęśliwym człowiekiem i tego też życzę Wam, abyście odnaleźli swoją drogę i nigdy się nie poddawali! Finito!

17 komentarzy:

  1. mega pozytywny i dajacy do myslenia post. Tak trzymaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki i wierze,ze dasz rade:))))nieee...nie wierze...JESTEM TEGO PEWNA:)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* ja też to wiem, bo wiara i siła potrafią zdziałać cuda!

      Usuń
    2. i pamiętaj: jest problem...nieeee ma problemu...;p wiec byle do przodu....a świat stoi przed nami otworem... wiec ruszajmy na jego podbój:)))))))

      Usuń
    3. no baaaa:)))) i to już, teraz......natychmiast... bo każdy czeka na tego kopa od życia,żeby coś zmienić i działać...a ja już go właśnie dostałam....wiec działajmy, zmieniajmy.... ŻYJMY:)))))) bo życie jest tylko jedno i szkoda go zmarnować bo więcej nikt nie da nam już drugiej szansy...i nie żałujmy tego co było tylko traktujmy jak kolejne doświadczenie dzięki, któremu jesteśmy mądrzejsi,silniejsi....i niech inni plączą,ze coś stracili bo my tylko zyskamy na tej "stracie"....

      Usuń
    4. Pstryk i masz :) Kocham Cię wariatko!

      Usuń
    5. jo Cie tysz miluje:)))))) :* zagramanico PRZYBYWAMY :)

      Usuń
  3. Fantastik !!! a co zamierzasz zrobić ze swoją energią? jaki masz cel - taki duży? i jaki plan do niego dotarcia?
    i pamiętaj (tu przestroga starszej koleżanki) - Kiedy świat stoi dla Ciebie otworem - upewnij się że to właściwy otwór !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupić mieszkanie za rok :D
      Jak na razie jest dobrze, ufam swojej intuicji, nigdy mnie nie zawodzi.

      Usuń
  4. podziwiam oby tak dalej,trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, każde z Waszych słów jest bardzo ważne, bo napędza mnie do dalszego działania.

      Usuń
  5. bardzo fajny artykuł, pełen pozytywnej energii, mam nadzieje że też będę mogła cieszyć się z takiej metamorfozy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę! Tylko nie odpuszczaj i nie dawaj się na nic namawiać, narzuć sobie rytm i nie pozwól, by ktoś go zepsuł! Trzymam za Ciebie kciuki Pani Anonimowa :D

      Usuń
  6. Bardzo pozytywnie :) Prawie tak dobrze, jak podczas wczorajszej rozmowy na żywca. Cieszę się na takie posty, bo pokazują, że warto się zmieniać i czerpać ze wszystkiego co nas spotyka po drodze. Będę tu zaglądał :)

    OdpowiedzUsuń