piątek, 18 października 2013

Anioły na Ziemi, czyli o akcji biegania, która zaraziła całe miasto

Mam nadzieję, że typ wpisem choć trochę pomogę, dorzucę swoją cegiełkę, gdyż inicjatywa "Biegnę dla Bartka" jest tego warta. Nie wiem czy słyszeliście, choć o to ciężko, ale tu możecie obejrzeć na czym polega: Tata Bartka - zwykły bohater


Dla mnie tata Bartka jest przykładem na rodzica idealnego. Przede wszystkim, dlatego że w chwili kryzysu, czyli "choroby" dziecka, nie poddał się. Obalił standardardowe polskie podejście i zamiast marudzić, razem z żoną wzięli się do pracy. Zawsze z uśmiechem i werwą opowiadają o akcji. Dawno nie widziałam tak silnej motywacji, takiego zaangażowania, tak dużej liczby osób wciągniętych w jedną akcję! To coś pięknego. Nie dość, że ludzie dają z siebie wszystko biegnąc w specjalnie zorganizowanych biegach, to jeszcze za to płacą. Nikt nie ma najmniejszych pretensji. Bo przecież mogli wystawić puszkę i tak zbierać datki, ale to nie byłoby to samo. Czasem coś za co się płaci jest bardziej doceniane, dlatego wszyscy biegający są darczyńcami.

Tyle o biegu, a jak to się zaczęło u mnie?
O biegu usłyszałam przypadkiem. Pierwszy, w którym miałam przyjemność brać udział odbył się w maju. Pamiętam jak dziś. To były początki mojego biegania i to tylko na siłowni dwa razy w tygodniu. Nigdy nie biegałam w terenie, ale nie zawahałam się, by wziąć udziałw "Piątce dla Bartka." To było coś. Po lekkiej imprezie i niespaniu przez 24 h, w legginsach i niesportowych półbutach i bez wody poszłam na stadion. Szaleństwo! Ale Piętka nigdy się nie poddaje, więc nawet przez myśl mi nie przeszło wycofanie się.
Bieg był jak dla laika, który nigdy pięciu kilometrów nie przebiegł był dość wyczerpujący. Przyznam się, że na mecie padłam na twarz! Nie mogłam dojść do siebie. Ale było warto! Dałam radę. Biegnąc skupiłam się na oddechu, który według mnie jest naistotniejszy w bieganiu i poszło :) Co prawda mój szalony pomysł nie obył się bez kontuzji, gdyż przyznaję, że nie byłam wtedy gotowa do tego biegu. Aczkolwiek kontuzja szybko minęła, a miłość do biegania i chęć pomocy nie.

Teraz przede mną kielecka dycha! Wiem, że dam radę, ale może być ciężko, gdyż dychy jeszcze nie udało mi się przebiec. Tu należy wspomnieć, że przecież jestem zwycięzcą, więc uda się, przewrócę się i będę biec dalej! ;) I tu zacytuję kolejne mądre słowa, które usłyszałam dziś na szkoleniu w KPT:

"Mierzenie się z przeciwnościami losu, wyzwaniami jest zawsze narażone na ryzyko klęski, ale aby wygrać musisz podjąć ryzyko."

Poza pomocą i celem szczytnym traktuję to jako swoje osobiste wyzwanie oraz walkę z samym sobą. Jednak bieganie jest najmniej skomplikowanym sportem, ale wymaga najwięcej motywacji i samozaparcia. Dlatego jeśli macie coś przemyśleć, chcecie pobyć sami ze sobą i efektywnie wykorzystać czas to buty na nogi, słuchawki na uszy i "wybiegaj myślą"! Polecam z całego serducha!

czwartek, 17 października 2013

I'm free! - czy każdy z Was może wypowiedzieć te słowa?

Jak śpiewał Kenny Loggins: Running away will never make me free. Na pewno uciekanie nie, ale możemy się postarać zmienić postrzeganie naszej wolności. Okazuje się, że często jesteśmy ogranicznikami siebie, co gorsza również otoczenie próbuje nas zmanipulować. Zewsząd tylko naciskają, by zrobić to lub tamto. Każdy wymaga od nas coraz więcej, nic nie dając.
Ludzie są na tyle chciwi, że gdy dasz palca wezmą całą rękę. Założę się, że na co dzień spotykacie się z takimi zachowaniami. Tak już chyba będzie zawsze, ale chodzi o to, by wypośrodkować swoją rzeczywistość i zaapceptować swoje prawo do wolności.
Czyli pomóc osobom, którym się ta pomoc należy i którą docenią, a odsunąć się od polepszania czyjegoś standardu życia, robienia komuś dobrze swoim kosztem oraz zastanawiania się jak wypadnę. To przykre, ale prawdziwe - ludzie tylko szukają osób, które dadzą się wykorzystać.
Przykład pracodawców: 90% chciałoby, by człowiek pracował piątek świątek i niedziela i był zawsze na zawołanie. Ale przecież jest umowa, jest życie, nikt nas nie zmusi do przyjścia, nie musimy się zawsze zgadzać w obawie przed stratą etatu. Jeżeli jednak pracodawca każe Ci przyjść, pomimo tego, że nie możesz, to jest to już zabieranie cząstki Twojej wolności. W końcu rynek jest duży i jeżeli damy z siebie wszystko, to znajdziemy kolejną pracę.
Kolejny przykład matek przywiązanych do swoich dzieci, którym wydaje się, że dwie godziny bez dziciaka będą apokalipsą i świat się zawali, a rodzina nie da sobie rady bez niej. Otóż musicie sobie uzmysłowić, że każdy z nas jest stworzony do przetrwania samemu.
Jesteśmy w stanie przeżyć samotnie kilka dni i nie myślcie sobie, że jesteście tacy potrzebni innym, bo bez Was nie dadzą rady. Najgorzej jest, gdy ograniczamy sami siebie, czyli bardziej się przejmujemy tym co o nas pomyślą niż tym co sprawi nam przyjemność. Często zdarza się to wśród grupek znajomych. Ale nie musimy nic takiego robić, nie musimy się popisywać, dorównywać nikomu, udowadniać niczego. Nie dajmy się zwariować, w końcu wolność daje nam swobodę działania. Po prostu wystarczy uwierzyć w siebie i swoją wolność. Jak mawiał Fryderyk Nietzsche: "Co jest pieczęcią osiągniętej wolności? Przestać wstydzić się samego siebie."
Dziś pojęcie wolności jest mocno naruszane. Ale tylko my możemy to zmienić, nie możemy dać sobie wmówić niczego, szanujmy swoje zdanie, swoją odrębność i nie zważajmy na to co pomyślą inni, byśmy choć raz na jakiś czas poczuli, że nasze życie nie przemija przez palce, że zrobiliśmy coś dla siebie i swojej wolności. Uwierzcie mi, że na pewno poczujecie się lepiej.
Dziś mówię: I'm free!

środa, 9 października 2013

"Ziemia - nasz dom", refleksja na temat otaczającego nas świata


Na co dzień nie oglądam magicznego pudełeczka z głupotami, ale kiedyś rzucił mi się w oczy niesamowity film dokumentalny "Ziemia nasz dom", który w dosadny sposób przekazywał destrukcyjny wpływ człowieka na środowisko. Musicie go obejrzeć, gdyż może bardzo zmienić Wasz światopogląd na lepszy. Przytoczę kilka faktów, które zostały w nim ukazane:
W Chinach powstają dwie elektrownie węglowe w tygodniu.
Przemysł hodowlany dostarcza więcej zanieczyszczeń niż inne gałęzie przemysłu.
Do 2030 roku stopnieją lodowce, czyli za naszego życia.
W Suazi średnia długość życia wynosi 32 lata, AIDS zabija ludność.
W RPA niby został zniesiony apearthead, ale miasto jest podzielone na dwie skrajne dzielnice: ludzi obrzydliwie bogatych i ludzi żyjących w slumsach.
Haiti – 80% energii pochodzi z węgla drzewnego, wycinane są drzewa i przez to ludzie nie mogą uprawiać ziemi.
Czad – zbiornik, który tam był wysechł w 95%, gdyż nawadniają z niego pola.
Przy granicy z Sudanem w samym sercu pustyni żyje 350 tys. ludzi, którzy nawet nie mogą nic uprawiać, żyją tylko z pomocy humanitarnej.
Holandia – przez uprawianie tulipanów jest to teren o największym wskaźniku pestycydów w przeliczeniu na 1 ha. Co lepsze kwiatów nikt nie zrywa, hoduje się je dla cebulek.
Problemy klimatyczne zagrażają nam bardziej niż konflikty zbrojne. Ostatnimi czasy aż 20 mln ludzi musiało się przesiedlić z powodów klimatycznych.


Czy to nie jest tragiczne? Co gorsza zagrażamy nie tylko środowisku, lecz także ludziom. Największy smutek wywołuje fakt, że myślimy, że nie mamy na to wpływu. Z 6 mld osób na globie każda myśli: „Nic na to nie poradzę” lub „Co z tego, że ja zacznę zmieniać jeśli inni tego nie zrobią”. A wystarczy, by tylko połowa pomyślała: „To może dziś odłączę ładowarkę z gniazdka po użyciu, co mi szkodzi?” i mld energii zaoszczędzone. A może użyjecie mniej papieru do drukowania, każdy o jedną małą nic nie znaczącą stronę i nagle 6 mld kartek, czyli.... drzew nie zniknie. Albo sortowanie śmieci – czy to takie męczące? Naprawdę, to ludzie mają największy wpływ na środowisko, lecz wcale nie musi on być negatywny! Jeżeli możemy niszczyć, to możemy też naprawiać. Właśnie Ty, który to czytasz możesz w tym momencie zgasić świecące się na darmo w łazience światło, albo uzbierać więcej niż dwie pary skarpetek do prania w pralce, to tak niewiele, a tak dużo znaczy....

Na koniec motywująca myśl, którą usłyszałam w filmie: Człowiek nie rodzi się ekologiem, musi się nim stać. Ja ją troszkę zmienię: „Nie każdy się rodzi świadomym człowiek, musi się nim stać!” Dlatego życzę Wam dużo świadomości i chęci zmiany swojego otoczenia na lepsze, bo jak to mówi stare porzekadło: „Nie od razu Rzym zbudowali”.