wtorek, 28 maja 2013

O mediach słów kilka

Zacznę od telewizji - karmią nas tam co dzień taką ilością bzdur, że przebija to każde inne media. Sieć jest trochę „zdrowsza” i większa, bo mamy troszki większy wybór, a ilość programów w tv jednak jest ograniczona. Ja na przykład nie mam podłączonego telewizora i wcale nie ubolewam nad tym faktem.  Nie mam telewizji i żyję wiecie? Naprawdę to możliwe :P Pomimo, że jestem zboczeńcem marketingowym, to po obejrzeniu wczoraj u przyjaciół kilku reklam jeszcze utwierdziłam się w fakcie, że dobrze robię nie oglądając tego szitu. Owszem są reklamy naprawdę fajne, warte polecenia, motywujące czy zabawne, np. z królikiem Cappy czy diabełkiem z Heyah, ale są też takie, które nam wkręcają do głowy jakieś chore historie. 
Dobrym przykładem są artykuły chemiczne wszelkiego rodzaju, które średnio raz na rok wypuszczają coś nowego, jakiś kolejny najlepszy produkt. Czyli tu mam rozumiem, że poprzednia wersja, która nadal funkcjonuje na rynku jest już do niczego tak? Np. pasty czy proszki. Co jeden to NAJLEPSZY :) Co za głupota!  
Ale jeszcze gorsze są reklamy, które próbują nam wbić do głowy, że będziemy gorsi, jeżeli nie zastosujemy produktu. Dobrym przykładem jest reklama nutelli, która już w pierwszych słowach po prostu zabija moje wyobrażenie świata słowami: "Czasem zastanawiam się, czy to naprawdę moja rodzina." - wypowiadane przez dziecko. Boże wołam o pomstę do nieba!!! Niech to obejrzy jakiś 8 latek i siara w mózgu gotowa. Jeśli nie zjemy nutelli na śniadanie, to nie będziemy prawdziwą rodziną? A co jeżeli oglądają to dzieci w domach dziecka? Przecież to okropne i krzywdzące!
Kolejna rzecz po prostu bez pojęcia: programy typu "dlaczego ja" czy "ukryta prawda" (nie będę tego pisać z dużej litery)..... Tu chyba ludzie szukają odpowiedzi na trapiące ich problemy życia codziennego. Nie chcę się nawet wypowiadać na temat gry aktorskiej tych osób, które tam PRÓBUJĄ GRAĆ, bo szkoda moich słów. Są to seriale typu: co będzie dalej? Każdy widz sam sobie dopowiada scenariusz, takie wróżenie trochę. Wymyślasz jak się zakończy historia Jana, który poznał przez Internet Różę, która okazała się prostytutką i co tu zrobić dalej. Zapewne większość z Was na końcu programu wypowiadają: Ha, a nie mówiłam? No właśnie i chyba tylko na tym polega sens oglądania tego badziewia, jeśli nie grzeszę używając tu słowa SENS. Co lepsze do godziny 16:00 tak naprawdę nie ma co obejrzeć, jeżeli chodzi o tv i tu jest ból. Ludzie oglądają to z braku laku, przynajmniej mam taką nadzieję.

Kolejny kanał - gazety i portale: Tu znowu ciągle tylko wypadki, katastrofy, zabójstwa. Ale tak naprawdę po co mi wiedza o tym, że 20 km od Kielc był wypadek samochodowy? Czy to ma jakiś wpływ na moje życie? Chyba tylko taki, że zaprzątnę sobie głowę i powiem "Olaboga ale się dzieje, ale nieszczęście!!!" Rozumiem, jeżeli chcemy znaleźć tę pokrzywdzoną osobę i jakoś pomóc, to może ma to jakiś sens. Ale 99,9% społeczeństwa tego nie robi. Żywi się tylko taką informacją, zaprzątając niepotrzebnie swój umysł, a w tym czasie moglibyśmy zrobić tysiące bardziej pożytecznych rzeczy.

Ostatnio rozmawiałam z kolegą, który ma kielecki portal typu: co, gdzie, kiedy. Zazwyczaj nie wstawia żadnych informacji katastrofalnych, ale z racji tego,  że musi walczyć o czytelnika postanowił spróbować i wiecie co? Po wstawieniu informacji o wypadku czytelność podskoczyła bardzo, ale to bardzo krotnie. To przykre! Wychodzi na to, że chcemy czytać takie rzeczy! Ale ja się pytam: po co???! Podajcie mi chociaż 1547 powodów w jakim celu ludzie lubią czytać artykuły o nieszczęściach zamiast się zająć swoim życiem. Co gorsza kolega chciał wprowadzić takie informacje na co dzień, na szczęście chyba wybił sobie to z głowy, z czego się bardzo cieszę.
A więc jaki morał? Po prostu musimy z dużym wyczuciem selekcjonować przybywające do nas zewsząd informacje, przebierać i przepuszczać przez podwójne sito! I tyle, wystarczy, bo to od nas zależy czym się karmimy na co dzień. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz