niedziela, 30 czerwca 2013

Nauka w szkole czy przez życie? – kilka wniosków „starej wygi”

Wiedza według wujka Google to ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania. Według Platona wiedza to prawdziwe, uzasadnione przekonanie. Jak widać istnieje szereg definicji, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Dlatego według mnie nauczyć się czegoś to nie zapamiętać jaka jest stolica Kambodży, czy rozróżniać wszystkie rodzaje nutek na pięciolinii.
Nauka = zdobywanie wiedzy. A jak wiadomo wiedzę najlepiej zdobywa się w dziedzinach, które nas interesują. Więc nie martwcie się jeśli nie znacie całej tablicy Mendelejewa, ja nie znam nawet połowy :) Chodzi o to, żebyście pogłębiali swoją wiedzę na tematy istotne dla Was i związane z Waszym otoczeniem. I tak nie jesteśmy w stanie pochłonąć całej wiedzy świata, dlatego wystarczy, że poczytacie kilka książek dotyczących hobby, profesji czy innych ciekawostek życiowych.
Wiedza = doświadczenie, ale nie doświadczenie w sensie ilości wiosenek na karku, lecz to co w życiu przeżyliście, jak jesteście otwarci i głodni nowości, jakie wnioski wysuwamy z zachowań swoich oraz otaczającej Was przestrzeni, ile razy się potknęliśmy i czy idziemy dalej do przodu.
Niestety nasz system szkolnictwa próbuje wbić nam do głowy masę bzdet, które nigdy nikomu nie przyniosą żadnych korzyści. Co gorsza Ci, którzy się wychylają dostają po nosie. Przyjrzyjcie się jak mało ludzi dochodzi się z nauczycielami tudzież wykładowcami. Często to co oni opowiadają od razu budzi sprzeciw w głowach, ale nie każdy się odezwie, bo wszystko jest według schematów.
Te schematy np. odpowiedzi klucze na maturze, widzimisię promotorów, którzy są bardzo nieobiektywni czy wykładowcy, którzy podają tylko teorię próbują nas zamknąć w swoich ramach. Ale dlaczego? Bo mają zły humorek, czy gorszy dzień? Mnie to nie interesuje, ja też mam czasem złe dni i nikogo to raczej nie obchodzi.
Dlatego nie dajmy sobie wciskać kitu. Nie dajmy się zamknąć w schematach i nie wierzmy naiwnie ludziom tylko dlatego, że są „wyżej ustawieni” (jeżeli istnieje w Waszym słowniku takie słowo, bo w moim nie) albo jakieś informacje są podawane przez w media. Wiedza to wysuwanie wniosków, czyli dostajemy informację i interpretujemy ją odpowiednio. Rozróżniamy i selekcjonujemy, to co istotne i chyba to się nazywa mądrość życiowa.

Dlatego nie czujcie się nigdy gorsi tylko dlatego, że nie mieścicie się w schematach, bo ludzie zawsze będą próbować manipulować, by przekonać do swoich racji, a już nasza w tym rola, by iść po rozum do głowy, jak to mawiają dziadkowie :)

2 komentarze:

  1. No i tak i nie, jak to mawiał mój były szef, gdy troszkę chciał, ale nie za bardzo mógł... coś uczynić.
    Pewne rzeczy są logiczne, niektórych trzeba się nauczyć i doświadczyć. Natomiast, jest moim zdaniem również obszar, który wymaga wykucia na blaszkę. Tak przynajmniej mnie uczyli ortografii, działań matematycznych, to po prostu jest do wyrycia...
    Przykre jest to, że niektórych mózg odmawia współpracy i rodzą się patologie. Nikomu nie będę nic zarzucał i sugerował - dysortografia i wszystkie jej pochodne, to jest właśnie przykład tego, że mózg nie chce łykać wiedzy. Łatwiej teraz o świstek papieru (ZL i inne takie) i pokazywać jakim się jest ułomnym (nie kwestionuję, jeśli ktoś jest naprawdę chory), niż być fair przede wszystkim w stosunku do siebie...
    Takie tam moje czwartkowe przemyślunki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, z ortografią to bym się kłóciła, bo ja nie znam reguł, a często ludzie pytają o radę w tej sprawie i nie sprawia mi to problemu. Za to rozszyfrowanie przepisów prawnych jest dla mnie czarną magią. Dlatego się tego nie ruszam :) A to co nam każą wykuć na blaszkę, często do niczego nam się nie przydaje.

    OdpowiedzUsuń